Choć wszechrzecz sie kończy to. Wybaczyłem sobie swoje błędy. Zrozumiał świat i nature ludzką. Zdobyłem wiedze która nie była mi pisana. Nigdy nie chciałem walczyć dla profitów lecz zapłaciłem swą ofiare z ciała swego Bez strachu i żalu zwycieżyłem w chwale. Teraz patrze z boku i tylko czasami walcze.
głośny śmiech,
mój niemądry sen.
Umiesz liczyć do trzech?
To już tłok. Wykreśl, proszę, mnie.
Mogę stać tu, gdzie niepewny grunt.
Dlaczego spokój mam, choć zginie świat?
Nie chciałam nigdy grać, by walczyć o punkt.
Ty wszedłeś nagle w kadr, a nie był twój.
Teraz oddasz mi wzrok,
głośny śmiech,
mój niemądry sen.
Umiesz liczyć do trzech? To już tłok.
Wykreśl, proszę, mnie.
Teraz oddasz mi wdzięk, oddasz cel, zagubioną część.
Umiem kochać Cię mniej.
Teraz tańcz, nie za blisko mnie.
Mogę stąd wyjść, ale patrzeć chcę. Jak ten świat dalej trwa, gdy czegoś brak. I skąd ten spokój mam, a nie mam łez?
Czy każdy nasz krok w tył jest krokiem wstecz?
Teraz oddasz mi wzrok,
głośny śmiech,
mój niemądry sen.
Umiesz liczyć do trzech?
To już tłok. Wykreśl, proszę, mnie. Teraz oddasz mi wdzięk, oddasz cel, zagubioną część.
Umiem kochać Cię mniej.
Teraz tańcz, nie za blisko mnie.
To czas, by już dokończyć tę myśl,
jedyną, co nie daje mi wyjść.
Od dziś zabraniam Ci patrzeć w tył, tam nie ma już nic, nic.
Bo oddasz teraz mi wzrok,
głośny śmiech,
mój niemądry sen.
Umiesz liczyć do trzech?
To już tłok.
Wykreśl, proszę, mnie.
Oddasz teraz mi wdzięk,
oddasz cel, zagubioną część.
Umiem kochać Cię mniej.
Teraz tańcz,
nie za blisko mnie.